Kambodza

18/11/2008

KAMBODZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!

Ze tak sobie zakrzykne radosnie za Ian’em Wright’em – moim ulubionym globtrekerem z Lonely Planet.

Bo tez i jestem w takim radosnym nastroju 🙂

Kambodza to byl glówny “pretekst” tej podrózy. I choc do najglówniejszego 'pretekstu’ – Angkor Wat – jeszcze nie dotarlysmy, to juz sie czuje (doslownie o w przenosni) ducha wyprawy.

Prawdziwa, najprawdziwsza, uczciwie szczera (choc niekoniecznie w pojeciu europejskim ;]) Azja! Z jejklimatami, tak pogodowymi, jak spolecznymi(mowiac troche eufemistycznie). Niech sie Bangkok schowa!

Ale od poczatku: po dramatycznym powstaniu o 4 rano (sic!) odlecialysmy i dolecialysmy szczesliwie zlodziejskimi liniami „Bangkok Airways” (lot za 170 USD zakrawa na lekka przesade w tym rejonie. Ale ok, mamy malo czasu, trzeba bulic).

I wlasnie spedzamy pierwszy z 2 wieczorów w stolicy – Phnom Penh.

FAKTY Z DZIS

TU bylysmy, TO robilysmy:

– Wat Phnom, na wzgórzu Phnom, od imienia kobiety Phnom, do ktorej przyplynely figurki Buddy, wiec ufundowala swiatynia (wejscie: 1$)

– „malownicze” jezioro Boeng Kak, nad którym nie zrobilam praktycznie zadnego malowniczego zdjecia, bo przewodniki nie radza sie obnosic z bogactwem dziw, ze radzily sie w ogóle obnosic w tej okolicy) (wejscie za darmo, wyjscie tez)

– Psar Thmei – gówna hala targowwa – interesujaca kolonialna konstrukcja z ok. 1920r.

– Palac Królewski wraz ze „Srebrna Pagoda” – najwieksze wrazenie robi wlasnie ta pagoda, z jej podloga, wykonana z ponad 5000 plytek ze szczerego srebra (wejscie ok 6$)

– spacer „bulwarem” (w rozumieniu kambodzanskim) nadrzecznym, ze swietna khmerska kolacja i dodatkami 😉 (ok 10$ na glowe)

Pierwsze wrazenia:

– jezdza PRAWA strona (Tajlandia byla kolonia brytyjska, Kambodza francuska)

– i co z tego, ze prawa! I tak sa wszedzie i nadjezdzaja zewszad!

Ale juz prawie umiemy sie miedzy nimi poruszac o przechodzic na druga strone

– wprawdzie to o Sajgonie wyczytalysmy, ze jezdzi tam ok. 3 milionów motorków, skuterków, motorowerków, ale w Phnom Penh zapewne tylko dlatego jest ich mniej, ze mieszka tu po prostu mniej ludzi (ok. 1mln). I chyba tylko niewiele mniej motorków.

Na marginesie: rezim Pol Pota doprowadzi? do 'uszczuplenia’ ludnosci miasta z szacowanych w polowie lat 70-tych 3 milionów do zaledwie kilku tysiecy, glownie wojskowych, pod koniec!

– prawie nie ma taksówek (ponoc ze wzgledów bezpieczenstwa kierowców… ale to inny watek…moze… lepiej…) co tez jest sporym kontrastem w stosunku do Bangkoku z jego feeria wscieklych taksówkowych kolorków (intensywny róz, biskupi fiolecik, lazurowy turkusik, zólteczko z jajeczka wiejskiej kureczki)

– Zarcie! mniaaaaam! Ja nie wiem, o czym pisali tacy jedni na blogu, których przypadkiem znalazlysmy w necie, ze w Phnom Penh bylo tak strasznie gastronomicznie, ze aby nie umrzec z glodu jedli tylko fabryczne wiadra z lodami. Spróbowasysmy kuchni khmerskiej na bulwarze zachodzacego slonca, znaczy tfu! przyjazni, znaczy tfu! na nadrzecznym zwyklym ciagu komunikacyjnym (z jego milionem malych motorków z rurami wydechowymi prosto w nozdrza) i to bylo naprawde niezle! Zgodnie swierdzilysmy, ze najlepsze z tego, co dotychczas na tym wyjezdzie jadlysmy.

Zwracajac jednak troche honor tamtym jednym, mogli sie dac oszukac przewodnikom i zamieszkac (tak jak i my pierwotnie planowalysmy) nad „fantastycznym” jeziorem Boeng Kak, nad którym „zachody slonca sa rzekomo warte tysiecy tamtejszych moskitów”.

Na szczescie w koncu tuk-tuk-driver przekonal nas do zamieszkania nad rzeka, ale wybralysmy sie na spacerek nad jezioro…. tiaaa… nie powiem, zeby byl to romantyczny spacerek, bo raz nie ten sklad osobowy ;), dwa – przypomnialy mi sie slowa Marzenki, wypowiedziane dawno dawno temu, gdy przemierzalysmy egpska dzielnice garncarzy: „tak musi wygladac rewolucja, tylko sie jeszcze strzelaja”. Bez komentarza.

– chyba bysmy nie wiedizaly jak wygladaja lokalne pieniadze (Riel), gdyby nie to, ze czasami w sytuacjach absolutnego musu i koniecznosci wyzszej, dopelniaja nimi reszty. Poza tym wszystkie ceny w $$$ach i $$$ami mozna placic (w Tajlandii bylo to niedopuszczalne, tylko Bahty i Bahty)

– tani internet (0,5 $/hr) ale wooo o o oo ooooo nyyy yyy yyyyyyniczym jeden z naszych kraników w guesthousie w Bangkoku (jak mib sie uda to za??cz? zdj?cie)

– ludzie uprzejmi i tu i tu, choc w Tajlandii wydawalo sie byc bezpieczniej, ale moze to tylko sila oddzialywania ostrzezen z przewodników. Tak bylo np. w Peru. Dalysmy sie zastraszyc poczatkowo dramatycznym alertom, a rzeczywistosc okazala sie duzo przyjemniejsza. Czyzby mscilo sie czytanie przewodników dla Amerykanów i WE?

19/11/2008

KAMBODZA – PHNOM PENH – Dzien Drugi (i ostatni)

To byl dzien bolesny!

Wiedzialam wczesniej, teraz sie utwierdzilam w przekonaniu, ze nie chce ogladac Oswiecimia!!!

I niech to wystarczy za komentarz na ten temat, nie potrafie i nie chce inaczej…

FAKTY Z DZIS

TU bylysmy, TO robilysmy:

Po porannej gimnastyce, znaczy tfu wrrrrroc!

Po porannej kawce w knajpce w koloniajnym stylu z bardzo wieloma bardzo roznej wielkosci karaluszkami, w tym z matka z zoltym, kuperkiem…

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Muzeum Ludobojstwa

Dawna szkola, ktora rezim Pol Pota zamienil w wiezienie S-21, a przede wszystkim miejsce tortur milionow ludzi! (3$)

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Pola Smierci – 15km pod miastem posrod uroczych zielonych pol i zapewne kiedys majatkow ziemnych miejsce gdzie usmiercano i grzebano w zbiorowych mogilach tych, ktorych nie zdolano zamordowac w S-21 (2 $)

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Muzeum Narodowe Kambodzy – w przewazajacej mierze lapidarium (3$)

Drugie wrazenia:

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Tuk-tuki w Kambodzy sa jak karoce (doczepiane kabiny do motorkow) w Tajlandii byly zintegrowane, niczym dawne inwalidzkie samochodziki

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Pomimo wszechobecnych spalin, wcale nie ma takiego smogu jak np. W Ulan Bator, czytaj da sie oddychac w weikszosci miejsc

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>Pomimo goraca i wilgoci powietrze jest przejrzyste, a chmury miesiste I pieknie oswietlone

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>No I te Magnolie! MAgnolie! MAgnolie!

Bardzo duzo, bardzo roznych, bardzo pieknych i ciagle kwitna, choc to przeciez listopad ;]

<!–[if !supportLists]–><!–[endif]–>No po prostu bardzo nam sie Kambodza podoba, anajlepsze dopieor przeciez przed nami!!!

Otoz wlasnie! Jutro rano ruszamy statkiem w rejs do Siem Reap!!!

Czyli tam, gdzie imperium Khmerow zbudowalo swoje najwieksze swiatynie m.in. slynny Angkor Wat

Ale to dopiero jutro…

A dzis zapraszam do nastepnej galerii zdjec

pozdrawiamy!

M&A&M

—–

ps. przepraszam, ze nei odpisuje na Wasze posty, ale po prostu chwilowo mi sie nie udaje. Zarobione jestesmy strasznie, a net chodzi, jak chodzi 🙁
Mam nadzieje, ze w Siem Reap bedzie lepiej, w koncu to miejsce mocno turystyczne, a i my moze troszke zwolnimy.

Ale czytam wszystkie Wasze wpisy z ogromna przyjemnoscia i wzruszneiem i rozbawieniem… i w ogole!

Powiązane zdjęcia:

Author: Tygrys

4 thoughts on “Kambodza

  1. Kochana M. Wiesz,ze cie nienawidze za te podroze i pare innych rzeczy. Ale jestem fanem twojego oka do detalu. A tu cos cieniutko… wez w koncu ta wypasiona lustrzanke i pstryknij cos fajnego:)

    Ciesze sie, ze przynajmniej musialas/yscie wstac o 4. To ja choc raz mialem lepiej od siostrzyczek!!!!
    A wogole to q…a bawcie sie i cieszcie….
    Bo jak wrocicie to planuje upic sie na waszym (i za wasze) slajdszole;)))))

  2. No pięknie, pięknie. Ten kolonialny z 1920 to coś podejrzanie brzmi co prawda, ale co tam.
    A w ogóle, to ja proszę o rewanżową kartę. Fajną. Nie taką, jak moja 😉
    4 rano, hmm… To ja wtedy spałem jakoś od godziny 😀

  3. Zaczynam sie martwic nie pojawiaja sie nowe wpisy stop Kambodza jestes zauroczona stop a wczoraj w wiadomosciach podali stop ze 3 Polki poprosily o azyl stop czyzby jednak…… 😉 stop
    pozdrawiam cala ekipe stop 🙂
    P.s
    przekaz Asi ze Przemek zawsze dotrzymuje slowa stop 🙂

  4. ad1. ja tez planuje upic sie na naszym (i za Wasze ;)) slajdszole
    ad2. karta… hmmm… jak ktos jeszcze chce to poprose szybko (bo jutro stad wylatujemy!) esemesa z adresem pelnym
    ad3. przekaz od Asi Przemkowi, ze ona tez probuje, ale nie jest w stanie doniesc do plecaka 😉

Skomentuj JO! Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.