15-16/11/2008
BANGKOK
Zwiedzilysmy już całe lotnisko, udało się z niego na szczęście wydostać. Zwiedzilysmy cały hotel i też nam się udało z niego wydostać. Zatem zwiedzilysmy też praktycznie cały Bangkok, bo z powodu kremacji siostry króla atrakcje częściowo pozamykane, więc szybko idzie ;] .
No to sobie siedzimy na tajskiej kolacji (Aska je kuciaka na slodko-kwasno, Marta ananasa wypełnionego ryżem, a ja owoce z morza w mleku kokosowym i przyprawione „scierka”, czyli trawą cytrynową, niestety) wymyślając gry-plan na jutro.
A pojutrze lecimy już do Kambodży o fantastycznie dramatycznie porannej godzinie.
Poza tym mamy rozedmę umysłową 😉 i powazne problemy z poprawnym wysławianiem ale pozdrowić jeszcze umiemy więc póki zdążymy to PO-Z-DRA-WIAAA-MY
M&A&M
Ps. Aha! mam tatuaż z tygrysem!
Ps.2 właśnie zaczęło lać po tajsku – jest gorąco i wilgotno
.
——————-
.
17/11/2008
AYUTHAYA
Bardzo mili panowie w żółtych ubrankach pomogli nam kupić tanie bilety (15 Bt czyli niecaly 1,5 PLN) na tani pociąg (bez klimatyzacji i numeracji miejsc) do AYUTHAYA – dawnej stolicy Tajlandii (gdzies między XIV-XIX wiekiem).Dziś to już tylko poszatkowane współczesną byle-jaką-zabudową kupki ruin (czyli to, co tygrysy (i siostry) lubią najbardziej ;)) porozzrzucane tu i tam po wyspie, świadczące o dawnej świetności miasta.
Fajny klimat w sumie. Choć inny styl i epoka to trochę nasuwa skojarzenia z villą Hadriana w Tivoli.
Zdecydowania Ayuthaya warta polecenia i relaksująca, Bangkok – nas ani nie zachwycił, ani nie zaskoczył, ani również nie zirytował.
W zasadzie nie wywołał żadnych większych emocji.
I tak pobyt w Tajlandii dobiega końca, wieczór skracamy do minimum, bo jutro jedziemy nareszcie do Kambodży!
Ze względu na złodziejskie ceny monopolisty „Bangkok Airways”, trochę zmieniamy plany i nie lecimy od razu do Siem Reap, lecz najpierw do Phnom Penh. W ogóle wygląda na to, że zweryfikujemy mocno trasę, kosztem Wietnamu – za to dłużej w Laosie….
Ale to niestety oznacza, że to by było tyle na dziś, bo pobudka o 4 rano (O,mamuniu! co ja robię!! nei lepiej było zostać w domu i pospać choć do tej 7-ej, hehehehe taka mała zlosliwostka ;))
Przeczytałyśmy wszystkie wpisy, ubawiłyśmy się, wzruszyłyśmy, odpowiemy następnym razem, no bo ta… rozedma… 😉
buziaki
M&A&M
a teraz galeria, ot,tak na żywca, bez specjalnego przebierania, cobyście poczuli choć namiastkę tego, co my 🙂
TaTuAż a gdzie go Masz….. znaczy się czy widoczny on jest wszem i wobec, czy tylko poniektórym..?
Buzie dla całej załogi czyli M&A&M
No, to teraz nie masz wyjścia – wracasz i jesz z nami w Chińczyku, jak człowiek.
Bangcock 😀
Można założyć, że tatuaż będzie pokazywan wszem i wobec po powrocie ? 🙂
Zauważyłem wlaśnie rzecz absolutnie niewskazaną – ten blog nie ma kanałów subskrypcji. Do poprawki 😉
szukaj a znajdziesz
https://milimetr.net/monioblog/index.php?feed=rss2
a nawet rzekłbym
https://milimetr.net/monioblog/feed/
Rzekaj do woli, a na stronie to go nie widać, gdyż albowiem został subtelnie wykomentowany w źródle 🙂
I powinien też być RSS feed komentarzy. Ale to takie detale.
Moniś, Ty się tak nie rozdymaj, bo będziesz wielka i nabrzmiała. Jak ta, no… fabryczna dziewczyna.
A zdjątka niecienkie. Pewnie zorganizujesz wieeelki, nabrzmiały pokaz, jak wrócisz. Biedny Paweł 😀
Widać paskowate nie lubieją dawać ludziom takich prostych linków ot tak se poprostu 🙂
komcie masz tu:
https://milimetr.net/monioblog/wp-commentsrss2.php
opowiadam hurtem:
ad1.Tatuaz bedzie niewidoczny bo sie pokryl bardzo widoczna (ala!) opalenizna!
ad2.Do chinczyka nie pojde za chiny! Bo tu maja lepsza trawe, ktora smakuja jak cytryna a nie jak sciera
ad3. RSS, czy jak mu tam, wylaczylam w ramach ochrony danych osobowych ;), a potem juz nie umialam wlaczyc. Sleevek pliiiiiiiiiiz ?