Ale to, że gmach dawnego Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności nie rzuca się w oczy to nic w porównaniu z jeszcze mniejszym rzutem w oko rzeźby, która przed nim stoi.
Bo stoi taka.
W krzakach wprawdzie, wstydliwie jakby, bo to święta rzeźba, ale stoi, i to – o dziwo – ze 300 lat z hakiem już będzie, co jak na warszawskie realia naprawdę na wyczyn zakrawa nie lada!
Btw. Przyszedł mi właśnie do głowy pomysł na chronologiczny ranking warszawskich staroci. Można zacząć – żeby było łatwiej – od rzeźb i pomników właśnie, ale nie tylko tak: kto kiedy co postawił, lecz które z tych, które istnieją do dziś W ORYGINALE kiedy i przy jakiej okazji powstały… Hmmm…. Dobry pomysł? Kto na ochotnika zacznie od najstarszej?
Ale wracając do tej w krzakach. No dobra, może niezupełnie w krzakach, ale w bujnej miejskiej szacie roślinnej, na skwerze Hoovera, skryła się skromnie, jak to na świętą przystało, tzw. Matka Boska Passawska.
W zbliżeniu wygląda tak:
lub tak:
A dzieło to w 1683 roku popełnił Simone Giuseppe, (czyli bardziej swojsko Szymek Józek) Bellotti.
Bellotti, jak wielu innych w tamtych czasach, przybył z ziemi włoskiej do Polski, bo – co tu dużo ukrywać – w tamtych czasach polski dwór to niezły mecenas był i zachodnim artystom ładny grosz zarobić dawał.
Tak więc, przybył on sobie w latach w latach 60-tych XVII wieku z małej włoskiej wysepki o swojskiej nazwie Murano, i osiadł na warszawskim Muranowie. Może i megalomańsko patriotyczne zapędy kazałyby upatrywać w tym fakcie nadania podwenecjańskiej wyspie takiej właśnie uroczej nazwy, ale było zgoła odwrotnie. To od Bellotiego i jego pałacyku zwanego nostalgicznie „Murano” wzięła nazwę cała okolica.
A skoro przy nazwach: Matka Boska – to mniej więcej wiadomo, ale czemu Pasawska?
Otóż nazwa wywodzi się ze spolszczonej nazwy niemieckiego miasta Passau (pl: Pasawa), w którym to od XVII wieku znajduje się kopia XVI-wiecznego obrazu Lucasa Cranacha Starszego, którego oryginał z kolei zdobi ołtarz kościoła w austriackim Innsbrucku.
Czyli po kolei było tak:
1. Cranach (starszy) namalował w 1537r. obraz Matki Boskiej z czule obejmującym ją Dzieciątkiem (oryginał znajduje się dziś w katedrze św.Jakuba w Innsbruck, Austria)
2. na zlecenie dziekana katedry w Passau, Margrabiego barona von Schwendi, zachwyconego obrazem (wcale mu się nie dziwię) powstaje kopia (a nawet dwie, ale o losach drugiej historia jakoś dziwnie milczy)
3. z racji cudownych właściwości obrazu, powstaje wokół niego kościół pw. Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych, klasztor, centrum pielgrzymkowe itd. baloniki na druciku itp.
4. XVII wiek stoi pod znakiem wojen z Turkami, a obraz (i jego liczne kopie) wraz ze swoimi „cudownymi właściwościami” zostaje ogłoszony „cudownym obrazem monarchii habsburskiej”.
5. 1683 – i wszystko jasne! Odsiecz wiedeńska, a także chytry plan J.S.Bellotiego, który już dużo wcześniej zaczął rzeźbić Matkę Boską, jako votum w podzięce za ocalenie rodziny od zaraz wszelakich (nękających warszawiaków w latach 60-tych i 70-tych), rzeźbił i rzeźbił, końca widać nie było za to kasy pewnie a i owszem (w końcu artysta!), ale że się akurat szczęśliwie „Odsiecz Wiedeńska” nadarzyła to, czym prędzej „dołożył” i tę okoliczność, dzięki której wsparcie moralne (i finansowe zapewne :-)) króla Jana III Sobieskiego uzyskał
6. I naprawdę stoi ta oryginalna rzeźba już tyle lat i przetrwała nawałnice wszelakie i „Ruska” i „Niemca” i „Komunę” i nawet miejsca za bardzo nie zmieniła, ciut się tylko na północ przesunęła – cud jak nic! w tym okaleczonym mieście…
PS. To jak z tym „rankingiem”?
1683 – Matka Boska Pasawska
Kto da więcej? Wcześniej w sensie?
Marcin, dzięki, a co z quizem o rzeźbach? (beznagrodowym rzecz jasna ;))
a może lepiej Ciebie poza konkurencją trzymać, bo i tak przecież wiesz 🙂
właśnie – wolę dać szansę innym chętnym 😉