I oczom ich ukazał się las….

… kolumn

w ostatnim odcinku:

06/11/2010 Kierunek – PALMYRA!

Pustynia

Pustynia

Jeszcze pustynia

Jedziemy już 2 godziny przez pustynię

Owszem jest równa, przyjemna asfaltowa droga, ale wokół pustynia

Po 3 godzinach z hakiem pustyni dojeżdżamy do Tadmor (Tadmor jest tym dla Palmyry, czym Wadi Musa dla Petry, Aquas Calliente dla…)

No i się nie dziwię, że starożytna Palmyra tak rozkwitła.

Wokół piachy, piachy i piachy… I całe życie w piachu w oczy… Ileż piękniej posiedzieć w oazie… gdzie winko z dzbana się toczy

Wokół nicość bezkres i piach i całe życie w wiatru świstach

Karawany w drodze wita was

Palmyra – królowa złocista

Tę, za przeproszeniem, parafrazę słów Jerzego Harasymowicza, wyśpiewywanych przez duet Bogdański/Koczewski, a za nim przez rzesze górsko-ogniskowych szansonistów, popełniłam jeszcze w drodze do Palmyry, nie wiedząc, że faktycznie lasy kolumn palmyreńskich błyszczą się w zachodzącym słońcu, jakby były ze złota.

Uzupełniając określenie prof.Michałowskiego rzekłabym: Palmyra – złota królowa pustyni.

To oaza na oceanie piachu, zwanym Pustynią Syryjską, pierwotnie w języku aramejskim zwała się Tadmor (czyli miasto daktyli), przetłumaczona na grecką Palmyrę (miasto palm), zamieszkana już w II tys. p.n.e. przez ludność pierwotnie łupiącą, a następnie ochraniającą (skąd my to znamy?), karawany handlowe przemieszczające się między Mezopotamią, a wybrzeżem Morza Śródziemnego.

Największy rozkwit miasta i większość znanych dziś, tych właśnie mieniących się złociście zabytków pochodzi z okresu rzymskiego, głównie z III w n.e., kiedy to miastem rządził niejaki Odenat, który następnie wraz ze swoim synem z pierwszego małżeństwa zginął w tajemniczych okolicznościach, za to przy życiu w tajemniczych okolicznościach pozostała jego przedsiębiorcza żona Zenobia, wraz z ich wspólnym już synem. Proste? Odtąd bojowa Zenobia rządziła miastem-państwem, próbując uniezależnić je od Rzymu. Jak można się domyślać – krótko i bezskutecznie.

Przez wieki zapomniana, odkryta dla świata podróżników i archeologów pod koniec XVII wieku, regularnie eksplorowana również, a może przede wszystkim, przez polskich archeologów, począwszy od „ojca polskiej archeologii” – prof.Kazimierza Michałowskiego.

Do głównych zabytków należą, uwaga będą wyrażenia: tetrapylon, kolumnada, świątynia Baala Szamina (150 SyP), teatr (75 SyP), agora, obóz Dioklecjana, świątynia Allat, grobowce wieżowe (75 SyP), a większość zabytków tzw. ruchomych znajduje się w muzeum (150 SyP) itd.

Tyle historia, teraz teraźniejszość:

Dojechałyśmy klimatyzowanym autobusem (200 SyP), w którym, dzięki puszczanym teledyskom dowiedziałyśmy się, czemu facebook jest be. Bo żona nie gotuje, nie pierze i do tego ucieka od bogatego męża do jakiegoś pryszczatego wyrostka, który na zdjęciu profilowym wyglądał przynajmniej jak Brad Pitt – bziiidal.

Z dworca za miastem zgarnął nas bardzo miły Mohammed, właściciel hotelu Al.-Faris, zakochany w Polakach, a zwłaszcza niegdyś w pewnej Polce, która jednak nie wytrzymała pustynnego życia i wróciła do ojczyzny. Mohammed został, prowadzi hotel w niewygórowanych cenach (1000 SyP za 3os/noc), z widokiem na ruiny i na zamek na wzgórzu, a wieczorem raczy góści arakiem (jeśli ktoś gustuje w anyżówce, bo my jakoś zgodnie nie bałdzo). Dzięki Mohammedowi poznałyśmy arabską grę planszową „Begamon”, którą wszystkie zamierzamy nabyć drogą kupna, jak już dojdziemy do momentu robienia sprawunków.

Bosra była wpisana na listę UNESCO, wieczorem zamierała, Palmyra jest wpisana na listę UNESCO (w tym samym 1980 roku) i wieczorem żyje. A właściwie jej główna turystyczna ulica, z hotelikami, knajpami (z gardło-grzmotami) i licznymi sklepami. Już po pierwszym przejściu byłyśmy zewsząd witane gromkim „Dzień Dobry”.

Jednak mistrzem zabawiania turystek okazał się taksówkarz o ciemno-karmelkowych zębach, który obwoził nas po grobowcach, umilając nam czas śpiewaniem piosenek (w tym tej naprędce wymyślonej o Monice), w zamian my mu odśpiewałyśmy „Szła Dzieweczka do laseczka”), a na koniec zrobiliśmy sobie serię 892 pamiątkowych zdjęć.

08/11/2010

jedziemy na wschód nad Eufrat do Deir Az Zour.

Kolejne dwie godziny przez piachy, ale cały czas gładką asfaltową szosą, w klimatyzowanym autobusie za jedyne 200 SyP, ale to już zupełnie inna historia….

Powiązane zdjęcia:

Author: Tygrys

1 thought on “I oczom ich ukazał się las….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.