Historyczna Północ

12-18 wrzesnia 2009

Tak! To byl zdecydowanie strzal w 10-tke!!!
Zastanawiamy sie tylko, ktory wypad, w naszym zupelnie nieoficjalnym, subiektywnym rankingu byl najlepszy: Etiopia, czy Mongolia?
Etiopia sie jeszcze nie skonczyla, wiec nie ma decyzji.
Ale fakt bezprzeczny: wszystkim nam podoba sie bardzo!!!
Zarowno jako kraj-krajobraz (wcale nieglupie te pramalpoludy (czyt. Lucy z siostrami) byly, ze tu wlasnie sobie kolebke czlowieczenstwa urzadzily),
jako ogromna liczba zdarzen historycznych (zebyz to w naszej kochanej ojczyznie tyle sie dzialo, moze mniej kompleksow bysmy mieli),
i przede wszystkim LUDZIE!!!

Tak pozytywnej dawki energii od zmasowanej tkanki ludzkiej nie czulam od czasow, kiedy po raz pierwszy przekroczylam prog dojo.
Pomijam interesownych zalatwiaczy wszystkiego dla wszystkich, pomijam coraz bardziej irytujace, natretne, nachalne i naciagajace dzieciaki (choc niektore sa calkim slodkie, rozwazamy powoli zeby wzorem Bruno, jakies zaadoptowac ;))
za to gros po prostu ciekawych, zyczliwych, usmiechnietych, i zyjacych, mimo biedy, pelnia zycia, do tego chcacych sie nia dzielic, osobnikow, jest po prostu nie do przecenienia.

No dobra, bo zawialo mentorstwem.
Teraz nomalnie:
jest git! wiedzialam, ze polubie Etiopie (bo zawsze mnie do niej i do Afryki ciagnelo), ale nie wiedzialam ze az tak!

Po kolei:

12/09/2009-13/09/2009 Addis (Abeba) – wszyscy mowia Addis, po prostu
zamowiony przez internet hotel Taitu (od imienia pewnej krolowej, ktora to postanowila w te wlasnie centralna czesc Etiopii przeniesc stolice) zachwyca swym dawnym (mocno przebrzamialym) blaskiem – jest to najstarszy w Addis, ba! najstarszy w Etiopii hotel! za to nie powala zupelnie jakoscia obslugi i stanardem – mówiąc oglednie
Ale nie czepiamy sie, „Taitu Hotel” to klimat dawnej swietnosci widoczny na kazdym kroku (lazienka dokladnie taka jak na poczatku XX wieku, stare meble, taras z powiedzmy widokiem na miasto, na ktorym serwowane sa najpyszniejsze potrawy i drinki..eee troche sie rozpedzilam 😉 potrawy to glownie injera (czyli taki kwasny wielgasny placek z tefu popackany na ogol ostrymi sosami) a drinki to np, biale wino etiopskie (tak, tak, produkuja, ale smak trudno ocenic, bo serwuja je na dosc, oglednie mówiąc, cieplo, niczym dobre, cieple piwo w Chinach :])
Samo miasto natomiast w ogole nie rzuca na kolana. Mimo wdzięcznej nazwy („Nowy Kwiat”) kwiatow tu jak na lekarstwo, drzew niemal w ogole nie ma, tylko ogolny chaos, balagan, bylejakazabudowa, rzeczka smrodka…

Zaliczone zabytki:
Muzeum Narodowe (Lucy In the sky with diamonds)
Muzeum Etnologiczne na Uniwersytecie addisabebskim, dawnym palacu Halje Selassje

I to by było raczej na tyle.
W planach mamy jeszcze przechadzke po Mercato – największym bazarze Afryki – ale to już ostatniego dnia przed odlotem.

14/09/2009-15/09/2009 Bahar Dar

My przyleciałyśmy tu samolotem, choc ponoc droga Addis-Bahar Dar – Gondar jest najlepsza w kraju i calkiem niezle można się tu dostac autobusem.
Ale z 3-iej strony poznanemu w hotelu Taitu rasta-Bartkowi i jego serbskiemu kumplowi, zajęło niemal tydzień dostanie się do takiego autobusu!
Za to Bahar po Addis powala urokiem, porzadkiem, wzgledna czystością, bujna roślinnością (szpalery drzew z kolorowymi kwiatuszkami, troche jak mocno wyrośnięte roze chinskie, przeplataja się z palmami, olbrzymi figowiec nad jeziorem Tana, mnostwo kwiatow, i to drzewo przy samym lotnisku, na którym gniazduje na oko licząc jakies 500 zoltych ptaszkow – robi wrazenie), no i przede wszystkim gościnnością mieszkańców. To tu po raz pierwszy spróbowałyśmy teju, czyli takiego ich ni to wina, ni to wodki, który to trunek pijaja w specjalnych miejscach w zasadzie tylko mężczyźni. My zostałyśmy zaproszone przez naszego motorniczego lodki, Amara, z którym pływałyśmy caly dzien po jeziorze Tana i zwiedzałyśmy klasztory.
Acha, w Bahar Dar oglada się tez wodospady na Nilu Blekitnym w Tis Yssat – fajna sprawa, tyle ze po zbudowaniu licznych tam, już mocno rozrzedzona, ze tak powiem…. Ale nie watpie, ze kiedys robily ogromne wrazenie!

16/09/2009-17/09/2009 Gondar (lub Gonder, nie mylic z Gondorem, co ja nagminnie czynie)
Mowiac krotko, węzłowato: 2 dni w Gondar to strata czasu! Zabytki da się spokojnie obejrzec w jeden dzien, a miasto deprymuje brudem, bałaganem, nachalnością i pewnym cwaniactwem meszkancow.
Zgodnie stwierdziłyśmy, ze lepiej byloby, zostac w Bahar Dar nawet nie robiąc nic, tylko relaksując się w naszym hotelu nad jeziorem (zgodnie zreszta z sugestiami kolegow z tejowni), niż próbując na sile zapelnic czas w Gondarze. No, ale wczesniej tego nie wiedziałyśmy…
Ale tez Gondar to wspaniale zamki władców Etiopii z XVII-IX wieku, oraz powalajacy kościół Debre Berhan Selassie!!!!
A, i jest jeszcze wioska Felaszow – „Czarnych Zydow” – która można sobie zupełnie spokojnie darowac, bo nie ma w niej ani Felaszow, ani zabytkow, za to sa tylko kramiki z pamiatkami dla turystow

Powiązane zdjęcia:

Author: Tygrys

2 thoughts on “Historyczna Północ

  1. Jestem naprawde pod wrażeniem widze dziewczyny że znakomicie sobie radzicie i robić bardzo ładne zdjęcia 🙂 Pozdrawiam

  2. tak tak pod bardzo duuuzzzzzym wrazeniem
    jestem i ja 

    szcegolnie na moja wyobraznie
    podzialaly te gustowne biale fartuszki ;-)) cudenka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.