Wiosna 2012 – Decyzja zapadła: Japonia!
Późna, bardzo późna, wiosna 2012 – decyzja wciąż zapadnięta: definitywnie jadę do Japonii.
Jakoś mnie do niej nigdy specjalnie nie ciągnęło (bo Aikido to zupełnie inna bajka), ale skoro dziewczyny się obłowiły materialnymi dobrami nieruchomymi, a obłowienie owo zaskutkowało brakiem numizmatów na podróże, ja postanowiłam pojechać solo.
A skoro sensei Shimamoto spowodował rocznicową okoliczność, to Japonia wydała się być celem naturalnym.
Względnie bezpieczna, choć jak uprzejmie donosi Lonely Planet nie tak bezpieczna jak się wszystkim wydaje i należy zachować zwyczajny zdrowy rozsądek. Jak wszędzie.
Niemal koniec wiosny2012, a ja oprócz decyzji niewiele popełniłam w kwestii przygotowań.
Bo tak:
- Jest Lonely Planet na Kindle ale zupełnie jeszcze nie ruszone, dziewicze niemal.
- Jest bilet – to już głupio się wycofać;lecę Air Francem, bo mają naprawdę fajne kino pokładowe.
- Naczytałam się Murakamiego. Wciąga. Ma facet niesamowitą wyobraźnię, chociaż mam wrażenie, że w każdej powieści startuje genialnie, a potem mu się jakoś wątki rozwlekają, przechodząc w nieomal nudne melodramatyczne zakończenia.
- Język Japoński – o taaaak, tu to się dopiero naprzygotowywałam: „Japoński nie gryzie”, „Japoński kieszonkowy”, „Język Japoński t.1”, „Język Japoński t.2” (bo miałam zdążyć stać się przed wyjazdem średnio zaawansowana), „Pismo japońskie kanji dla każdego”, i jeszcze jakieś 7 części darmowego eksperymentalnego dżapana na ‘kundla’. A to wszystko po to, żeby podróżując samotnie po wsiach i miasteczkach Japonii czuć się jakoś raźniej, swobodniej i bezpieczniej.
Tiaa… Na pewno będę się tak czuć z całym tym książkowym majdanem…. cudownie wtopionym w regał;-)
Mimo posiadania tak imponującej biblioteczki japoniców moja znajomość japońskiego nie wyszła poza „konnichiwa”, „sayonara”, „arigato” no i oczywiście „onegai shimas”. Ach! Bym zapomniała, umiem też powiedzieć po japońsku „hai sensei!”
A może…? Może kupić więcej książek? Hmmm… mam jeszcze dwa miesiące, a przez 2 miesiące to można kupić naprawdę dużo książek!
Dobra, żarty na bok. Czas przygotowania na serio zacząć.
Zacznę od pierwszego zdjęcia:
Oprócz wszystkiego powyższego (niektórego lepszego innego gorszego), jak zawsze istnieje jeszcze coraz lepszy Internet, a w nim masa bełkotu, przeplatanego jednak ciekawymi perełkami.
Oto kilka z nich, do których dotychczas dotarłam:
Filmiki ogólne o Japonii, na początek
http://www.dailymotion.com/video/k5SckTe4UBd9Yv2pbIP
Zapiski z japońskiego imperium 1
Zapiski z japońskiego imperium 2
Zapiski z japońskiego imperium 3
i różne ogólne strony:
http://web-japan.org/atlas/index.html
http://www.mofa.go.jp/link/visit.html
http://www.tofugu.com/2012/05/08/traveling-to-japan-for-the-first-time-planning-a-1-2-week-trip/
No I oczywiście cała masa stron z hotelami, pociągami I innymi praktycznymi danymi, ale to już na następny post
tymczasem
sayonara!
(chyba trafiłam?)
A plan na wypadek natknięcia się na przerośnięte jaszczurki jest? W Tokio to ponoć plaga. I wódki pij dużo – pomaga na promieniowanie.
Na przerośnięte jaszczurki zabieram dmuchaną Godzillę, ponoć jaszczurki bardzo się jej boją!
Dzięki za radę z tą wódką, bo normalnie bym nie ruszyła, no ale skoro to dla zdrowotności…. 😉