Syryjskie Łazienki

Nie, nie będzie to wpis o współczesnej ceramice użytkowej (eufemistycznie białym montażem zwanej), z ornamentalnym szlaczkiem „made in Syria”
Nie będzie to również wpis o powszechnych na Bliskim Wschodzie problemach kanalizacyjnych  (choć niewykluczone, że taki niebawem powstanie). Ani nie będzie to wpis o królewskich założeniach parkowych, ale już pałacowych w pewnym sensie jak najbardziej. Gdyż będzie to wpis o 51 latach polskich wykopalisk w Palmyrze –  syryjskiej „królowej pustyni”, a w zasadzie o średnio porywającej, zupełnie nie rozreklamowanej, wystawie w warszawskich Łazienkach (coś mnie mocno do nich ostatnio ciągnie :-)), która na domiar wszystkiego właśnie się skończyła :]

No i co z tego, że skończyła? W dniu wczorajszym – tym swoistym „finisażu”, oprócz mnie naliczyłam jeszcze jedną panią, pilnującą tzw. „eksponatów” (tj.głownie plakatów ze zdjęciami oraz gipsowych kopii niedokładnie wiadomo czego) oraz, a jakże – była taka!, jedną osobę zwiedzającą. No to się naliczyłam!

Oczywiście wcale mnie to nie dziwi, bo w naszym pięknym, wierzbą porośniętym kraju, archeologia ciągle jest postrzegana jako pewien rodzaj nieszkodliwego świra, która przecież nikomu do niczego nie jest potrzebna. Co innego HISTORIA! O tak, historia tak! byleby nie starsza niż 200 lat!
Ja wiem, że przesadzam, ja wiem, że są archeolodzy, których szanujemy i podziwiamy np.taki Indiana Jones! No bo  któż go nie kocha?! Ja zresztą też :-). Bywali nawet tacy, którzy kierunek studiów wybierali, zafascynowani osobą Indiany J. A pewna anegdotka „branżowa” opowiada  o kandydacie na studenta, który podczas rozmowy kwalifikacyjnej zapytał : „a czy 5 z WFu liczy się do średniej egzaminacyjnej?” Co za głupie pytanie! Oczywiście że tak! 5-tka z WF-u zwalnia z testu sprawnościowego, który zawiera m.in. następujące elementy:

„Ostatnia Krucjata” kręcona była częściowo w jordańskiej Petrze, którą to wraz ze słynnymi skalnymi grobowcami, mam nadzieję wreszcie już bardzo niebawem zobaczyć 🙂

Pierwsze podejście było już w 2004 roku, kiedy to próbowałam zaatakować Jordanię od południa, z Synaju. Ale się wówczas nie udało, bo akurat fajne chłopaki z Hamasu, czy też inne fajne bojówki z Palestyny odreagowywały przegraną (50 lat wcześniej!) wojnę o Synaj – czytaj:  wystrzałowa impreza z fajerwerkami (bomby, wybuchy, eksplozje, te sprawy) sparaliżowała okolicę i mnie razem z nią dość skutecznie.
No, ale tym razem nasz „szturm” nastąpi z północy, czyli z Syrii.
Bo tak naprawdę to Syria jest celem głównym tegorocznej wyprawy, Jordania tylko małym wypadzikiem przy okazji.
Team bojowy ten sam od lat: siostry J&M Hedgehogs and mła. A wylot już za 2 miesiące!!!To naprawdę bardzo niedługo 🙂 Wizy już mamy, oto ona:

może i graficznie średnio porywająca, ale za to pracownicy ambasady przemili! Ale chwilunia, momencik, czy te ruiny w tle wizy to nie Palmyra właśnie?!

No właśnie, wracając do polskich wykopalisk w Palmyrze: nowożytnym pionierem (polskich) badań archeologicznych w Palmyrze był niewiele tylko mniej znany od Indiego J., „ojciec polskiej archeologii” prof.Kazimierz Michałowski. Po nim pałeczkę przejął i dzierży do dziś prof.Michał Gawlikowski, a taką malusią odcinkową pałeczkę dzierżyło parę jeszcze innych znajomych mi osób z „małą Anią”-pasjonatką Syrii i archeologii na czele!

Co nie znaczy, że Palmyra była wcześniej nieznana. Wręcz przeciwnie. Choćby już z końca XVIII wieku pochodzą, również eksponowane na wystawie, w budynku Podchorążówki, szkice architektoniczne wykonane przez Luisa Francoisa Cassas’a.

Jako się rzekło: wystawa trwała krótko, przeszła bez echa, składała się z paru obrazków wywieszonych tu i ówdzie w Łazienkach Królewskich. W tym, w najlepszym dla nich miejscu, t.j. w Teatrze Na Wodzie, którego projektanci Dominik Merlini i  Jan Chrystian Kamsetzer, wzorowali się na… ruinach Palmyry!

Cytując prof.Michałowskiego: ” Zjeżdżając ku Palmyrze po raz pierwszy przeżyłem  ten niezapomniany widok, kiedy to miast ruin na pustyni objawia się nagle przyjeżdżającemu… Nie waham się powiedzieć, że żadna ze świątyń egipskich nie wstrząsnęła moją wyobraźnią tak silnie jak właśnie pierwsza przechadzka po ruinach Palmyry”

Wierzę, że i nas ten widok oszołomi 🙂

Powiązane zdjęcia:

Author: Tygrys

9 thoughts on “Syryjskie Łazienki

  1. Chciałbym jedynie zauważyć, iż nie Palmyra a Palmiry. Byłem, widziałem, żadna rewelacja. I ciekawe od kiedy wizy wprowadzili, hę?

  2. ech… bo Ty pewnie byłeś tam wiosną, nie daj boże zimą, lub też złotą polską jesienią i wtedy rósł tam las!
    Spróbuj pojechać latem, jak wszędzie jest pustynia, dopiero zobaczysz!
    ale fakt, wizy, do tego za 40 EUR to naprawdę przesada

  3. Hej!
    Ale TY lepeij sprawdz jaki jest maksymalny okres od momentu wydania wizy w ktorym musisz sie pojawic w Syrii. Wiza zdaje sie wazna do 21 listopada, ale czy nie jest tak, ze musisz sie pojawic w kraju powiedzmy do 3 tygodni od momentu kiedy wiza jest wazna? czy jakos tak.
    To moze nastepna wyprawa do Uzbekistanu i wtedy jade z wami? 😉

    Dorota

  4. Podoba się … nie podoba, nie każdy się zna 😉
    Ja się nie mogę doczekać 🙂
    PS
    czy Indiana J. często się tak spod ziemi wyłania? Będzie trzeba uważać 😉

  5. znaczy, ze już teraz natychmiast musimy tam jechać??? Kurka, nastraszyłaś mnie, może trzeba zadzwonić
    z 2-giej strony na wniosku pisałyśmy 29/10/10 i nikt nie protestował, to może jednak nie trzeba

    Ja myślę, że wyskakujący Indiana w Jordanii to norma, dodają go w pakiecie z biletem do Petry 😉

  6. Dobra, to jedziemy!
    Jak ustaliłyśmy: albo firma nas puszcza na 3 miesiące, albo płaci za wizę 400.000 EUR 😉

  7. A może firma da nam te 400.000 EUR a my wyjedziemy na 3 miesiące 😉
    Jutro pogadam z szefem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.