nie dość, że nikt nie powiedział, że Ciudad de Mexico leży na wysokości mocno opalającej, to też nie dodał, że 1550 m n.p.m (położenie uroczego miasteczka – Oaxaca) także spala i w ogóle nikt ani słowa nie wspomniał, że słońce meksykańskie generalnie przypieka na skwarkę. No i tak sobie chodzimy 3 skwarki po pięknym kraju Meksyku, próbując chować się w każdy napotkany cień.
Na szczęście po 15 godzinach jazdy wysoce klimatyzowanym autobusem linii ADO, zjechałyśmy w leśną dolinę do Palenque. Wcześniej byli Aztekowie, Olmekowie, Zapotekowie. Od dziś zaczynają się Majowie.
3 przypieczone na skwarkę zombie zwiedzały dziś Palenque, ale o tym innym razem….
Teraz seria zdjęć z Oaxaca i okolic (Mitla, Tule, Monte Alban) ze zdecydowaną przewagą terakotowych figurek z Muzeum Rufino Tamayo
Niestety, chwilowo nie potrafię nic sensownego napisać, bo po 15 godzinach w autobusie czuję, że zombie bierze we mnie górę
hasta luego
Dzięki Tygrysku za Maryjki….i fajny pomysł, że fotografujesz to co jecie…Do Twej książki o podróżowaniu jak znalazł….
ech książki…
maryjki – bardzo proszę, do usług, konsekwentnie zbieram kolekcję 🙂