Już nareszcie wszystko jasne! Ostania sobota zaowocowała napiętym planem wakacyjnym.
W zasadzie z racji terminu bardziej pasuje tu określenie „majówka” i chyba tak będę ten nasz wyjazd nazywać: majówka w Meksyku i Gwatemali – to brzmi po prostu ŁAŁ! 🙂
Oto on, ten plan:
[squarelist]
- 28/04/2013 wylatujemy i tego samego dnia przed 19-sta lądujemy w Mexico City
- 29/04/2013 latamy po mieście i zwiedzamy WSZYSTKO! muzea, murale, favele… W rzeczywistości zwiedziłyśmy całe Centro Historico, ale nie weszłysmy do żadnego muzeum, bo jest poniedziałek i muzea nie pracują. Wjechałyśmy tylko na wieżę Mirador Torre Latino, z której widać całe miasto
- 30/04/2013 Teotihuacan, czyli przedsmak tego, co nas czeka
- 01/05/2013 ruszamy na wschód do Oaxaca. Linie ADO – monopolista we wschodnim Meksyku – zawiozły nas w 6 mocno klimatyzowanych godzin (6-15) na miejsce.
- 02/05/2013 dzień pod znakiem Mitli , czyli miejscea geometrycznych wzorków zapoteckich i el Tule, czyli największego i najstarszego drzewa na świecie
- 03/05/2013 Monte Alban
- 04/05/2013 ruszamy na Yucatan, do Palenque – i to by było na tyle jeśli chodzi o dziś, bo kraja Meksyk duża być i długo jechać potrzebować – całe 15 godzin znowu w mroźnym autobusie ADO (17 – 8)
- 05/05/2013 Palenque ruiny. Po 15 godzinach w autobusie jesteśmy jak trzy zombie, więc odbiór Palenque jest mocno upośledzony, ale walczymy do końca (czyli do jakiejś… 20-tej)
- 06/05/2013 przedostajemy sie do Flores w Gwatemali (busem do granicy, kawałek rzeką pomiędzy Meksykiem i Gwatemalą i znów kolejnym busem (współpracującym z tym pierwszym) do samego Flores. Nie skorzystałyśmy w końcu z hostelu los Amigos lecz zdecydowałyśmy się pojechać kawałek dalej do El Remate, gdzie jest klimat bardziej gwatemalski niż w turystycznym Flores, a poza tym jest się bliżej ruin Tikal, co oznacza ciut dłuższy sen.
- 07/05/2013 Tikal, czyli jedne z najfajniejszych ruin tej wyprawy
- 08/05/2013 powrót do Meksyku (Chetumal) przez Belize
- 09/05/2013 mało znane, ale jakże wdzięcznie, jakby z germańska, brzmiące Kohunlich! i przejazd ADO do Tulum (3,5h 15:30-19.00)
- 10/05/2013 miało być tak: Tulum + ruiny i relaks na plaży, wyszedł sam relaks na plaży – Morze Karaibskie nas zahipnotyzowało 🙂
- 11/05/2013 w związku z wczorajszym relaksem dziś zwiedzamy Tulum
- 12/05/2013 przejazd do Merida, ze szczególnym i świadomym pominięciem mekki turystów – Cancun. (4 h 12:30-16:300
- 13/05/2013 Uxmal
- 14/05/2013 Chichen Itza i cenot Ik-Kil
- 15/05/2013 największy hardcore wyjazdu: POWRÓT DO Ciudad de Mexico, co powinno zająć jakieś…. 21 h SIC!!! (nie mylić z sick! albo może mylić…)
- 16/05/2013 bumelka po mieście i dooglądanie, czego nie obejrzałyśmy: Palacio de Bellas Artes, czyli Muzeum Sztuk Pięknych, Muzeum Narodowe oraz debeściak: Museo Nacional de Antropologia
- 17/05/2013 miał być jakiś wypadzik za miasto: może Tula, może Puebla (o ile jej nie zasypał w międzyczasie pył wulkaniczny, bo właśnie zaczął sypać), może Xochicalco i właśnie skończyło się na Xochiocalco – i super! bo to jest przurocze miejsce!
- 18/05/2013 ostatni kawałek dnia w Meksyku, czyli zakupy (głownie na bazarze koło La Ciudadela), ostatnie guacamole i ostatnie tequille i takie tam przedwyjazdowe pakunki WYLOT DO DOMU
- 19/05/2013 Okęcie wita
[/squarelist]
choroba!!! żeby tak jeszcze tydzień mieć … a najlepiej dwa. O cenotach poszperam 🙂
no właśnie kurka! niedosyt czasowy jak nic!
a gdzie mój czas wolny na poszukanie dojo, a choćby pójście na jeden trening, się pytam!
to ja się biorę za pisanie maila do Los Amigos