no bo sobie Sleevek raczy żartować a tu poważne sprawy się dzieją!
Bilet już jest (zegar bije z prawej pod „serczem”) i jest już pierwsza, jeszcze ciepła, spod serca wyjęta, wiza – do Kambodży!
W końcu to Kambodża i jej Angkor Wat jest głownym celem wyprawy, resztę zobaczymy jak nam wyjdzie.
Plany podróży się jeszcze krsytalizują ale w ogólnym zarysie wyprawa ma wyglądać następująco: lecimy do Bangkoku, buszujemy tam ze 2-3 dni (bez głupich tajskich skojarzeń!), potem szybki przeskok do Siem Reap, czyli Angkor Wat właśnie i paru innych okolicznych światyń, stamtąd spływ do Phnom Penh, następnie przejazd do Sajgonu i wojaż wzdłuż wybrzeża do Hanoi z kilkudniowym wyskokiem po drodze do Laosu.
Najzabawniejszą informacją na chwilę obecną wydaje mi się czas przelotu Hanoi-Paryż : 16godzin! Bez przerwy! I bez komentarza!
Nie ściskaj jej tak mocno – wygląda na trochę nadtopioną 😉
no bo jak sama wiesz, tam wilgoć przeokrutna
hehe, tak jakby u nas susza panowała, zwlaszcza dziś!
ps. a jakie Ci słodkie serduszko wyszło (znów Sleev powie, że mam fobię)
Musimy się przezwyczajać do klimatu… choć tam się do listopada powinno osuszyć …trochę
Hunga odwiedźcie ;]
Ojojojojojojojojoj !!!!!! Jak ja Ci zazdroszczę baaaardzo tej podróży. Widziałam Angkor i własnie z tych to względów chciałabym jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze……..!!!!!
a że Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, to się jeszcze napatrzysz, hihihi, poczekaj tylko aż przywiozę te tysiące, ba! miliony… ba! miliardy… zdjęć! hihihi…
Właśnie pojawiła się jakaś karta 32GB… ]:-> … hihihi …
—-
to Sleeva: nie wiem, czy będziemy mieć czas na kurtuazyjną wizytę u Hunga, suto zakrapianą zupą z dziwoląga, bo to zależy od tego, kiedy zjedziemy do Hanoi.
Ale nie omieszkam go ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem 😉
Nie przepłacaj za 32ki bo to nowość – podejrzewam, że w tej samej cenie zdobędziesz 3x 16
A wiesz, że trzy szesnastki to zupełnie nie to samo co jedna trzydziestka dwójka :]
po twoich doswiadczeniach z psuciem kart, moze lepiej zakupic taki bank pamieci….. zreszta mozzesz kupic i to i to… a co nie stać Cię?
Ja Ci nie zazdroszczę. TYlko zawiszczę!!!! Szczerze Cię nienawidzę.
A wiza Sliczna pi,,,,eknie przyozdabia passport.
pominę milczeniem te maluczkie złośliwości, Ty, Ty… Ty.. Ty rózowy pomidorze, TY!
a zobaczysz jak mi pięknie paszport napuchnie, jak dojdą kolejne wizy!!!
w zasadzie jest to jedna z zasad wytrawnego globtrottera: jeździć tylko tam, gdzie wklejają ładne wizy 😉
wytrawnego…. może i tak…. Ale Ty jesteś półsłodka….
Póki co to nogi ci napuchną:)))
żadne pół! żadne pół!
a puchnę póki co nie tylko w nogach, niestety :]
ale liczę bardzo na to, że proces puchnięcia się zatrzyma, ba! może nawet zacznie cofać, w zetknięciu z kuchnią „mekongową”
te robale, te małpie móżdżki, ten sosik z małych zgniłych rybek…
te mrówki pieczone….
Sluchaj, a moze sie trzeba jeszcze na jakies swinstwa zaszczepic przed wyjazdem….
w zasadzie chyba mamy komplet. generalnie wszystkie 'odbrudowe’, czyli żółtaczki, tyfus, tężec itp. + dodatkowo żółta febra z poprzedniego wyjazdu.
Reszta… hmm… się okaże….
Tak szczerze, to najbardziej boję się malarii, masz może jakiś sprawdzony sposób?
Na malarię to jest sposobów dwa – chlać dżin z tonikiem
albo odgryzać łebki komarzycom :]
Aaa i pamiętać baby – umawiać się tylko z tymi co kaszlą
To komary kaszlą? …
hehe to taki „tajski” dowcip: jak kaszlą to znaczy, że innych chorób, poza gruźlicą, nie roznoszą 😉
a ja się zastanawiam co robić z odgryzionymi łebkami…
wypluwać, czy popijać dżinem z tonikiem?
A moze po propstu tabletki na malarie?
Jest takie cos co przeciwdziala infekcji…