Kambodża 2008 i inne – przygotowania, tym razem na serio!

no bo sobie Sleevek raczy żartować a tu poważne sprawy się dzieją!

Bilet już jest (zegar bije z prawej pod „serczem”) i jest już pierwsza, jeszcze ciepła, spod serca wyjęta, wiza – do Kambodży!

W końcu to Kambodża i jej Angkor Wat jest głownym celem wyprawy, resztę zobaczymy jak nam wyjdzie.

Plany podróży się jeszcze krsytalizują ale w ogólnym zarysie wyprawa ma wyglądać następująco: lecimy do Bangkoku, buszujemy tam ze 2-3 dni (bez głupich tajskich skojarzeń!), potem szybki przeskok do Siem Reap, czyli Angkor Wat właśnie i paru innych okolicznych światyń, stamtąd spływ do Phnom Penh, następnie przejazd do Sajgonu i wojaż wzdłuż wybrzeża do Hanoi z kilkudniowym wyskokiem po drodze do Laosu.

Najzabawniejszą informacją na chwilę obecną wydaje mi się czas przelotu Hanoi-Paryż : 16godzin! Bez przerwy! I bez komentarza!

Powiązane zdjęcia:

Author: Tygrys

18 thoughts on “Kambodża 2008 i inne – przygotowania, tym razem na serio!

  1. no bo jak sama wiesz, tam wilgoć przeokrutna
    hehe, tak jakby u nas susza panowała, zwlaszcza dziś!

    ps. a jakie Ci słodkie serduszko wyszło (znów Sleev powie, że mam fobię)

  2. Musimy się przezwyczajać do klimatu… choć tam się do listopada powinno osuszyć …trochę

  3. Ojojojojojojojojoj !!!!!! Jak ja Ci zazdroszczę baaaardzo tej podróży. Widziałam Angkor i własnie z tych to względów chciałabym jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze……..!!!!!

  4. a że Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, to się jeszcze napatrzysz, hihihi, poczekaj tylko aż przywiozę te tysiące, ba! miliony… ba! miliardy… zdjęć! hihihi…
    Właśnie pojawiła się jakaś karta 32GB… ]:-> … hihihi …
    —-

    to Sleeva: nie wiem, czy będziemy mieć czas na kurtuazyjną wizytę u Hunga, suto zakrapianą zupą z dziwoląga, bo to zależy od tego, kiedy zjedziemy do Hanoi.
    Ale nie omieszkam go ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem 😉

  5. Nie przepłacaj za 32ki bo to nowość – podejrzewam, że w tej samej cenie zdobędziesz 3x 16

    A wiesz, że trzy szesnastki to zupełnie nie to samo co jedna trzydziestka dwójka :]

  6. po twoich doswiadczeniach z psuciem kart, moze lepiej zakupic taki bank pamieci….. zreszta mozzesz kupic i to i to… a co nie stać Cię?
    Ja Ci nie zazdroszczę. TYlko zawiszczę!!!! Szczerze Cię nienawidzę.
    A wiza Sliczna pi,,,,eknie przyozdabia passport.

  7. pominę milczeniem te maluczkie złośliwości, Ty, Ty… Ty.. Ty rózowy pomidorze, TY!

    a zobaczysz jak mi pięknie paszport napuchnie, jak dojdą kolejne wizy!!!
    w zasadzie jest to jedna z zasad wytrawnego globtrottera: jeździć tylko tam, gdzie wklejają ładne wizy 😉

  8. wytrawnego…. może i tak…. Ale Ty jesteś półsłodka….
    Póki co to nogi ci napuchną:)))

  9. żadne pół! żadne pół!

    a puchnę póki co nie tylko w nogach, niestety :]
    ale liczę bardzo na to, że proces puchnięcia się zatrzyma, ba! może nawet zacznie cofać, w zetknięciu z kuchnią „mekongową”
    te robale, te małpie móżdżki, ten sosik z małych zgniłych rybek…

  10. w zasadzie chyba mamy komplet. generalnie wszystkie 'odbrudowe’, czyli żółtaczki, tyfus, tężec itp. + dodatkowo żółta febra z poprzedniego wyjazdu.
    Reszta… hmm… się okaże….
    Tak szczerze, to najbardziej boję się malarii, masz może jakiś sprawdzony sposób?

  11. Na malarię to jest sposobów dwa – chlać dżin z tonikiem
    albo odgryzać łebki komarzycom :]

    Aaa i pamiętać baby – umawiać się tylko z tymi co kaszlą

  12. hehe to taki „tajski” dowcip: jak kaszlą to znaczy, że innych chorób, poza gruźlicą, nie roznoszą 😉
    a ja się zastanawiam co robić z odgryzionymi łebkami…
    wypluwać, czy popijać dżinem z tonikiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.