W związku z coraz głośniej tykającym zegarem, odmierzającym dni do odlotu, ponadto zainspirowana nieśmiałymi odwiedzinami znajomych, znajomych znajomych i ich znajomych, a także na wyraźne życzenie PRS’a :), dokonuję niniejszym oficjalnej identyfikacji osób dramatu.
to wstęp tylko, to przygrywka, preludium takie do późniejszych raportów, donosików, relacji z podróży.
Otóż, w wyprawie naszej tegorocznej wezmą udział 3 dusze podróżnicze – Aśka, Marta, Monika –
które, jakby to zsumować, spędziły już razem kilka miesięcy na obcych lądach i przestrzeniach powietrznych.
Oto kilka próbek fizys Sióstr* i mojej:
Mongolia 2005:
Tybet-Chiny 2006
Peru 2007
Włochy 2008
Określenie „siostry” ma wymiar dosłowny i przenośny.
Podczas przygotowań do naszej pierwszej wspólnej wyprawy, w 2006r do Mongolii, w której udział miała wziąć początkowo znacznie większa ilość bab (no tak wyszło, nie wiem, gdzie ci mężczyźni…), znających się głównie z czasów studiów w Instytucie Archeologii, dość szybko i naturalnie powstało filmowe zapożyczenie „siostry z archeo”.
Koniec końców do Mongolii jako siostry z archeo pojechałam tylko ja i Basia, oraz 2 naturalne siostry, Aśka i Marta właśnie
Gwoli kronikarskiej informacji:
– w Chinach i Tybecie była z nami jeszcze Grażyna
– a we Włoszech Kasia
– na wspomnianym w komentarzach czeskim „Kohoutku” zaś, cieszył swoją osobą Sebastian
Kowen zawsze składa się z trzech czarownic zgodnie z mitem Wielkiej Bogini: dziewicy, matki i… tej trzeciej
Ty uważaj! bo zbliża się Samhain i może być poszukiwana ofiara z jakiegoś pierworodnego ;P
I w czasie pełni …. się spełni :O
że też mu się w ogóle z jakimiś czarownicami skojarzyło,
a nie np. z 3 gracjami, czy jaką inną trójcą!
dziwne… ;]
To zazdrość 😉
teee znam te trzy laski 😉 niezłe bandytki … no dobra kometuję bo myślałem, ze jak nie ma komentarzy to OK ale widzę w necie jest inaczej czyli odwrotnie, no więc tego tamtego … kawał świata już zwiedziły i usiedzieć nie mogą, no to ja już jeździć nie muszę – norma wyrobiona!
no tak, zapomniałam jeszcze wstawić jakieś wspólne zdjęcie z Kohutka, na którym przebywał z nami również kol.Sech 🙂
ale ja nie wiem, czy mam jakieś cenzuralne do upublicznienia 😉
a poza tym, w kwestii zwiedzania świata, to z okolic kohutkowych pamiętam głównie nerwowe poszukiwania sklepu z łąńcuchami, żebyśmy mogli się przedrzeć z powrotem do bazy imprezowo-noclegowej
To była walka…. to brnięcie przez śniegi ( a to musiała być chyba zima stulecia) po pas… po szyję … w łańcuchach…. na kołach… zdejmowanie, zakładanie, … zdejmowanie, zakładanie, zzz…….
Dobrze, że jedziemy do ciepłych krajów 😉
tiaaa…. ciepłych i wilgotnych…
teraz też będzie zakładanie/zdejmowanie, zakładanie/zdejmowanie, parasoli rozpinanie, przed burzami… eee… uciekanie 😉
ot, poezja taka z wizją deszczowo-burzową w tle
Slv, nie było jakiejś bardziej optymistycznej prognozy? składam reklamację ;]